https://dl.dropbox.com/u/67422351/imagen_png_one_direction_con_texto_by_cata_belieber-d4lv5h6.cur

środa, 5 września 2012

Rozdział 2.

     Wyszłam z domu i ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu sklepu, w między czasie podziwiając piękne widoki. W sumie to London nie jest taki zły , wręcz przeciwnie jest tu pięknie. Miałam szukać galerii ,ale moim oczom ukazał si,e piękny park w złocistych i czerwonych kolorach i jesieni. Zauroczona tym widokiem  usiadłam na ławce i postanowiłam zadzwonić do Lily i Alexa.
Wybrałam numer dziewczyny, a ta odebrała po 3 sygnałach.
-Halo?- zabrzmiał męski głos w słuchawce.
-Alex to ty?- spytałam zdziwiona.
-Yyy...tak...to znaczy...yyy...Odebrałem, bo Lily..yyy... Bierze prysznic.- Zaczął się tłumaczyć.
-Taak. Dziwna sytuacja.- Rzuciłam rozbawiona. Wiedziałam, że coś się wydarzyło, bo Alex sam zaczął się tłumaczyć.- A co robisz?- Zmieniłam temat, bo nie chciałam zawstydzać go.
-Siedzę u Lily, bo mamy iść dzisiaj do kina.- powiedział..- A Ty co robisz? Jak tam Londyn?
-Ja właśnie siedzę na ławce. W Londynie jest pięknie! Sama nie wierze, że to mówię.- odparłam.
-Co oni ci tam zrobili?!- Zapytał w żartach Alex.
-Londyn zaczarował mnie swoim pięknem.- Zaśmiałam się.- Ty mi lepiej powiedz co się dzieje pomiędzy tobą i Lily.-Czułam przez telefon jak się czerwieni.
-Tak jakoś wyszło.- odparł speszony.
  Do rozmowy dołączyła się Lily i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nim się obejrzałam zrobiło się ciemno i zimno.
-Muszę kończyć.- pożegnałam się - Pa!
-Tęsknimy, Papa!
 Rozłączyłam się , wstałam z ławki i chciałam udać się w stronę domu, ale nie wiedziałam gdzie pójść. Spojrzałam na zegarek była już 20:30.
-Cholera.- Szepnęłam do siebie. O 21:00 mamy jeść kolacje z tym zespołem.
Zrezygnowana już chciałam dzwonić do taty, żeby po mnie przyjechał, kiedy zobaczyłam piątkę chłopaków zmierzających w moim kierunku. To przecież One Direction! Byłam w takim szoku, że stałam na srodku drogi i gapiłam się na nich z szeroko otwartymi oczami.
  Niestety gdy podeszli bliżej zauwarzyłam, że to nie oni, tylko jacyś pijani kolesie. Zanim doszła do mnie myśl ,  że muszę uciekać byłam już przez nich okrążona.
-Kogo my tu mamy?- Rzucił jeden z nich i zbliżył się do mnie. Chciałam się cofnąć , ale weszłam w bruneta, który się zaśmiał i poczułam jak od niego wali alkoholem.
-Nie uciekniesz- szepnął mi  do ucha i złamał mnie za nadgarstek.
-Nie dotykaj mnie!- Krzyknęłam i starałam się wyrwać rękę ,ale on był silniejszy.
Cała piątka zaczęła się śmiać. To mój czas. Kopnęłam bruneta za mną w krocze i zaczęłam uciekać.
Biegłam ile sił w nogach oglądając się za siebie. To nie był najlepszy pomysł, bo wpadałam na dwóch chłopaków. Przerażona myślałam ,że to tamci i zaczęłam piszczeć.



                                                                 **Oczami Louisa**
   Szedłem właśnie przez park z Zaynem, bo chłopaki wyrzucili nas z auta tylko dlatego ,że się z nich śmialiśmy. W ogóle ich nie rozumiem. Głupie marchewki.
 Zauważyłem biegnącą ku nam dziewczynę. Myślałem ,że to fanka, bo wpadła na nas i zaczęła piszczeć, ale ona raczej się nas bała , a nie miłowała.
-Nie bój się.- powiedział Zayn.- Nie skrzywdzimy cie.
-Co się stało ?- Spytałem.- Przed kim uciekałaś?
 Dziewczyna opanowała się i opowiedziała nam całą historie. Byliśmy w szoku po tym co usłyszeliśmy . Nie mogliśmy zostawić jej samej.
-Podaj nam swój adres ,odprowadzimy cię.- rzekłem ciepło.
-Dobrze, ******************
-Lou czy nie tam właśnie idziemy?- zapytał się mnie Zayn.
-Czy znasz Mark'a Hasting?- zwróciłem się do pięknej dziewczyny.
-Tak, to mój ojciec.- odpowiedziała.- A wy skąd go znacie?
-Jest   naszym nowym menadżerem.
-Ahh. No tak dzisiaj jest ta kolacja. Przepraszam, pewnie się przeze mnie spóźnicie.
-Nie, no co ty. To chłopaki nas wyrzucili z auta, ale to nawet lepiej, bo możemy cie zaprowadzić do domu. -Powiedział Zayn szczerząc się do dziewczyny. Albo mi się wydaje, albo ona mu się podoba. Chociaż wcale mu się nie dziwie. Niezła jest.
-A tak wgl to jak się nazywasz?- Spytałem.
-Aria.- Uśmiechnęła się słodko.
-Ja jestem Louis ,a ten koło mnie co do ciebie zarywa to Zayn.- Wskazałem ze śmiechem na przyjaciela, a on się zarumienił i walnął mnie w ramie ,co wywołało u mnie i u Ari jeszcze większy napada śmiechu.
  Gdy nam już przeszło ruszyliśmy w stronę domu rodzinnego dziewczyny. Po drodze śmialiśmy się i wygłupialiśmy się, aż w końcu znaleźliśmy się w domu menadżera. Wszyscy czekali na nas z kolacją. Wytłumaczyliśmy, że spotkaliśmy Arie po drodze i się zagadaliśmy. Dziewczyna prosiła nas ,żebyśmy nie mówili jej rodzicom prawdziwej historii.








Przepraszamy, że taki krótki i nudny, ale obiecujemy się poprawić.:) Komentujcie ,bo to dodaje motywacji do lepszego pisania.;p A kilka słów krytyki napisać może każdy.;)
                                                                                                   Bye.;*

10 komentarzy:

  1. Zajebisty .! Jesteście świetne .! ^^

    Kocham Was Dziewczynki .! ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. wow !! zarąbista część !!! // rebeliouslife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne , macie talent :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twojego bloga <3 nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału .

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobre . Czekam na nastepne rozdzialy ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. No, boski blog !
    Rozdział extra na maxaa ... !;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże!!

    Nie mogę przestać czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział...;)

    OdpowiedzUsuń